Zima to magiczny czas, tęsknota za białym puchem, którego mamy coraz mniej sprawia, że chętnie porzucamy codzienną rutynę i ruszamy w góry, by obcować z naturą. A jeśli te doznania można połączyć z przyjemnością uprawiania zimowego sportu - tym lepiej. Przebywanie zimą na świeżym powietrzu, gdy na zewnątrz wiatr, śnieg i mróz to ogromne wyzwania dla naszej skóry, która by sobie z nimi poradzić potrzebuje odpowiednio dobranej pięlęgnacji.
Poznajcie Martę Małysz, która w górach spędziła "pół życia”. Kobieta petarda, założycielka świetnego, kobiecego projektu GIRLS on TOUR, którego jesteśmy partnerem. Inspiruje kobiety do aktywnego wypoczynku na łonie natury i w duchu well-being.
Marta, jak to się stało, że robisz to co robisz?
Ciężko bardzo odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie. Dużą rolę odegrali tu moi rodzice, którzy mimo mojej niechęci za dzieciaka wypychali mnie na zajęcia narciarskie oraz zabierali w góry, choć nie zawsze dobrowolnie. Wychowałam się w Bielsku-Białej, mieście, które leży wśród gór, a na narty do Szczyrku można dojechać w 15 minut. To luksus, którego nie każdy może doświadczyć. Miałam okazję mieszkać w kilku innych miejscach blisko gór. Okres moich studiów w Warszawie moi przyjaciele wspominają do teraz śmiejąc się: “Ty zawsze byłaś tu nieszczęśliwa, bo za daleko od gór” haha. Zdaje się, że to po prostu moje DNA i miejsce, z którego pochodzę wpoiło mi te wartości i pasje od małego. Z narciarstwem i górami jestem związana od dziecka. Wszystkie osoby w moim otoczeniu uprawiały też sporty górskie, zatem odnoszę wrażenie, że było mi to poniekąd przeznaczone 🙂 Z natury jestem też buntowniczką i niełatwo mi wpasować się w jakieś ramy, więc od zawsze wiedziałam, że praca, którą będę wykonywać musi mi sprawiać dużo frajdy i taką drogę też obrałam. Od kiedy pamiętam zawodowo i prywatnie jestem związana z branżą sportową, a owocem tego jest mój aktualny projekt GIRLS on TOUR, który promuje narciarstwo wśród kobiet. Skupiamy się na skitouringu i freeridzie (czyli jazda poza trasą). Latem próbujemy wspólnymi siłami wspinaczki i wycieczek górskich, a także jazdy na rowerach górskich enduro. Plan na ten projekt był jeden, aby zarażać inne osoby swoją pasją i dziś z pełną satysfakcją, jako założycielka pierwszego takiego damskiego projektu w Polsce, mogę powiedzieć, że ta misja została spełniona. Rynek rozwija się bardzo dynamicznie, a kobiet wędrujących na skitourach w naszych górach można spotkać coraz więcej. Bardzo mnie to cieszy i nakręca do dalszego działania. Zachęcam do zapoznania się z naszą ofertą wyjazdową.
Czego szukają kobiety na Twoich wyjazdach? Dlaczego decydują się wziąć w nich udział?
Generalnie większość naszych uczestniczek łączy pasja do aktywnego wypoczynku i miłość do sportu. Chęć spróbowania czegoś nowego, to jest najbardziej powtarzalny powód dla którego spotykam dziewczyny na naszych wyjazdach. Ale też przyjaźnie, które się zawiązują na campach i chęć odświeżenia tych znajomości. Nierzadko dla wielu z tych kobiet jest to jedyna okazja do spotkania. Tworząc oferty staram się wpleść w nie aktywny wypoczynek, self-care (na obozach mamy zajęcia z jogi, możliwość korzystania z sauny, a także beauty nights) i oczywiście najważniejszą sprawę czyli kobiecą siłę wsparcia. Nasze zajęcia prowadzą kobiety dla kobiet, dzięki czemu uczestniczki nie muszą się krępować i mają pełną swobodę bycia sobą. Nie muszą nikomu nic udowadniać ani stresować się byciem ocenianą, co niestety wciąż zdarza się na poziomie walki płci...
Co jest w takim wyjeździe najtrudniejsze? Czy on jest dla każdego?
Stres związany z nowym sportem oraz wysiłek wielokrotnie przewyższający możliwości danej osoby to chyba najtrudniejsze przeżycia. Staramy się wspierać nasze uczestniczki na każdym kroku, począwszy od wyboru sprzętu, jak i podczas całego procesu szkolenia. Chcemy, aby poczuły się zaopiekowane i mogły (w miarę możliwości) bezstresowo w pełni wykorzystać ten czas, który jest przecież właśnie im dedykowany! Absolutnie, taki camp jest dla każdego, a w zasadzie każdej kobiety, pod warunkiem posiadania umiejętności, które są wypunktowane w opisie każdego wydarzenia. Warto inwestować w swój rozwój, poznawać nowe rzeczy i przełamywać swoje bariery. Sama wiele razy przechodziłam przez takie sytuacje i mimo łez na początku, za każdym razem kończyłam z wielkim uśmiechem na twarzy. Wiele z nowych sportów wciąż kontynuuję :)
W górach warunki potrafią być bardzo zmienne, od pełnego słońca, po silny wiatr i wielki mróz. Jak się do tego najlepiej przygotować?
Zaznaczę od razu, że mówię tutaj ze swojej perspektywy. Musimy wziąć pod uwagę, że każdy ma inną termikę i inaczej odbiera pewne czynniki zewnętrzne. Warunki w górach są nieprzewidywalne, dlatego zawsze w plecaku warto mieć backup w postaci dodatkowej bluzy, cieplejszej pary rękawic, jedzenia i wody, w razie nieplanowanych zmian w trasie wycieczki. Kostka czekolady w razie braku mocy też bywa bardzo przydatna. Zawsze w górach mam na sobie bieliznę z wełny merynosów, która już od lat sprawdza się najlepiej, nie wydziela zapachów, pochłania pot i przede wszystkim trzyma ciepło. Na wierzch zakładam cienką bluzę, która mnie dogrzewa i w zależności od warunków pogodowych cienką puchówkę lub kamizelkę puchową. Taki zestaw pozwala mi na swobodne podejście przy zachowaniu komfortu termicznego. Do zjazdu zakładam dodatkowo na wierzch kurtkę z membraną Gore-Tex i zmieniam rękawiczki na cieplejsze. Jeśli jest bardzo zimno to pod wierzchnią kurtką ląduje jeszcze jedna cienka puchówka.
Jedzenie to bardzo indywidualna kwestia, ja mam dość szybkie spalanie, więc jem całkiem sporo, zarówno na śniadanie, ale też często podjadam sobie podczas pobytu na nartach. Zazwyczaj są to przekąski typu batony energetyczne bądź orzechy oraz jakaś kanapka. Jeśli nie mam kanapki (albo i mam) to skuszę się na jakąś zupę czy pierogi w schronisku.
Warto nie zapominać o piciu wody podczas wysiłku, minimum 1 litr płynów. Regularne picie podczas wysiłku, często i w małych ilościach, powoduje, że dzięki temu nie odwadniamy się i mamy moc by iść dalej. Jako prowiant polecam suche i wysokoenergetyczne przekąski, które w razie pozostawienia ich w plecaku nie zaczną żyć własnym życiem 😉
Nie możemy też zapominać o pielęgnacji, która w warunkach śniegowych jest dość skomplikowana. Podczas takich eskapad nasza skóra narażona jest na masę niesprzyjających jej czynników zewnętrznych, takich jak mróz czy wiatr oraz promieniowanie UV, które dociera do nas nawet przy zachmurzonym niebie. Dlatego przed wyjściem w góry warto przygotować skórę na wyzwania aplikując najpierw ulubiony kremem nawilżający bądź odżywczy, a następnie koniecznie solidną warstwę kremu z wysokim filtrem SPF. Musimy jednak pamiętać, aby go reaplikować co kilka godzin, żeby nasza twarz wciąż była chroniona. Pamiętajmy też, żeby mieć w plecaku okulary albo gogle, by zadbać o ochronę oczu.
A jaką pielęgnację Ty stosujesz na wyjeździe? Z jakimi problemami się najczęściej borykasz? I czy bardzo różni się ona od tej na co dzień?
Jako bazę codziennej pielęgnacji stosuje serum hialuronowe i kremy od Say hi. AQUA RESORT to mój ukochany krem, który uwielbiam za konsystencję, kolor i zapach oraz to, że mimo iż ma bardzo bogatą konsystencję nie obciąża mojej skóry. Udało mi się dzięki niemu pozbyć wielu problemów skórnych, których jako posiadaczka AZS i cery naczynkowej mam sporo. Na wyjścia w góry dokładam dodatkowo krem z wysokim filtrem SPF oraz żeby wzmocnić ochronę podkład kryjący, którego na co dzień nie używam wcale.
Wieczorem natomiast, kiedy zmyje z twarzy “cały dzień” uwielbiam zrelaksować się w towarzystwie BRIGHT VIBES , który cudownie regeneruje i koi moją skórę po intensywnym dniu w górach. Tuż przed pójściem spać dokładam jeszcze odrobinę kremu, jakbym używała maski i pozostawiam na noc, żeby działał cuda 😉 Kocham ten efekt glow rano.
Każdą wolną chwile spędzasz w górach? A jeśli nie to co wówczas? Jak się relaksujesz?
Gotuję! Uwielbiam jeść i jestem strasznie wybredna, jeśli chodzi o jedzenie. I jeszcze sprzątam, haha to mnie naprawdę mega relaksuje. Ale najlepszą formą odpoczynku jest kąpiel w wannie z książką po dniu spędzonym w górach!